Pierwszy raz zawitałem w Dolomity w 1998 roku - relacja którą sporządziłem po tej wyprawie zamieściłem na tej stronie w oryginalnej wersji narracji: Dolomity 1998 (starsza wersja serwisu z opowiadaniem dostępna jest Tutaj ) . Od tego czasu wiele potu wylałem w Dolomitach... pokochałem z resztą te góry szczególnie.
Ponieważ czas, który mogę przeznaczyć na Dolomity jest bardzo ograniczony, nastawiam się w większości na "sportowe" przejścia ferrat i obejścia kilkunastogodzinne. Planowanie dni wspinaczkowych jest więc dosyć trudną sprawą, gdyż z założenia startuję z doliny i wracam do niej... cała trasa musi się więc mniej więcej zaczynać i kończyć w tym samym punkcie etc. .
Oczywiście korzystam z różnych przewodników polsko i obcojęzycznych, map oraz informacji z Internetu. Przewodniki w różny sposób podchodzą do opisów ferrat i propozycji wycieczek. Najbardziej brakowało mi takiego przewodnika, który zawierałby jednodniowe wycieczki z uwzględnieniem całej logistyki w postaci miejsca noclegu, punktu wyjścia i powrotu do miejsca zaparkowania auta przy jednoczesnym wykorzystaniu całego dnia.
O ile niektóre pozycje książkowe częściowo spełniały to wymaganie o tyle próżno było szukać opisów logistyki w ujęciu kilkudniowego przemieszczania sie po Dolomitach. Ta część pracy musiała być wykonana przeze mnie i sporo czasu trzeba było na to poświęcać... nie powiem, takie główkowanie jest bardzo przyjemne... aczkolwiek czasami flustrujące, gdy jednego dnia pokonujesz ferrty w jednym paśmie Dolomitów a na drugi dzień masz już być w innym paśmie, na innym kampingu... przy założeniu, że wspinamy się każdego dnia. Może kiedyś uzupełnię tą lukę... kto wie ?
Często z tego powodu robiłem "obejścia" samotnie, startując przed świtem lub w nocy a kończąc wieczorem... połykając trasy 2-3 dniowe w jeden dłuuugi dzieńBardzo lubię długie, całodniowe "wyrypy" a szczególnie wieczorny makaron z młodym włoskim winem spożywany przed namiotem po całym dniu wspinaczki... wspaniałe połączenie duchowego spełnienia z błogostanem cielesnego zmęczenia w rytuale kulinarnym.
Nie czas teraz na pisanie kolejnych wspomnień, aczkolwiek miałbym na to zarówno ochotę jak i spory materiał wyjściowy. Pozostawię sobie tą przyjemność na kiedy indziej.
Na razie przedstawię listę większości moich przejść szlakami via ferrata uszeregowaną głównie według dostępnej w Polsce książki Pascala Sombardiera "Dolomity - najpiękniejsze via Ferraty" w kolejności od najłatwiejszej do najtrudniejszej. Oczywiście co przewodnik to skala trudności może być trochę inna. W mojej ocenie kilka ferrat ze wspomnianej pozycji powinno mieć inny stopień trudności ale nie ma co wnikać w szczegóły, jakiś punkt odniesienia trzeba przyjąć. Dla większości zaawansowanych turystów skale trudności stosowane przez D.Tkaczyka w "Dolomity cz I / II", J.Kiełkowskiego w "Żelazne percie Dolomitów" czy P.Sombardiera "Dolomity - najpiękniejsze via ferraty" będą adekwatne wobec siebie.
Przyjmując za odniesienie skalę trudności ze wspomnianej książki lista większości moich przejść via ferrata przedstawia się następująco: